Pomysły na zimowe zabawy dla dzieci

Zabawy dla dzieci w zimie – nasze propozycje

Zimą wielu rodziców ogranicza wyjścia dziecka na dwór i spędza z nimi znacznie mniej czasu na świeżym powietrzu niż wiosną czy latem. Zupełnie niesłusznie. Zima to wspaniały czas do zabawy – nie tylko pozwala dziecku poznawać nowe warunku otoczenia (zimny śnieg, wyciszenie kolorystyczne itp.). Pozwala również hartować i kształtować odporność. Jeżeli na zewnątrz panuje lekki mróz bez wiatru, nie ma przeciwwskazań, by pozwalać dziecku bawić się na podwórku. Jak zachęcić malucha do tego, by dobrze bawił się w takich okolicznościach? Jak zawsze, zależy to oczywiście od wieku. Sprawdź nasze propozycje na zimowe zabawy dla dzieci.

Zimowe zabawy dla dzieci w zależności od wieku

Z niemowlętami nie możemy się oczywiście bawić w klasyczne gry śnieżne. Jeśli jednak pogoda temu sprzyja, warto dziecko wyciągnąć z wózka i pokazać mu nieco świat pokryty białym śniegiem. Można nawet pokusić się o to, by maluszek przekonał się, czym jest śnieg… na własnej skórze. W tym celu warto podejść z nim do ośnieżonej, cienkiej gałązki drzewa i strzepnąć trochę śniegu – tak, by osypał się tuż przed jego oczami i dostarczył dziecku ciekawych wrażeń. Można również uchwycić delikatnie rączkę dziecka i pozwolić i jemu strzepnąć nieco śniegu z gałązki. Jeśli warunki atmosferyczne temu sprzyjają można nawet ściągnąć rękawiczkę malucha i pozwolić mu dotknąć zimnego, białego puchu. Warto jednak pamiętać, aby taki kontakt nie trwał długo, żeby nie wychłodzić kilkumiesięcznego dziecka.

Ze starszymi dziećmi możemy bawić się w bardziej klasyczne zimowe zabawy maluchów . Klasyczne nie znaczy wcale „nudne”, bo dzieci od pokoleń je kochają. Zabawy jak lepienie bałwana, budowanie igloo, zjeżdżanie na sankach czy odciskanie aniołów w śniegu. To ulubione czynności zimowe dzieciaków. Nawet młodsze dzieci mogą uczestniczyć w wielu z tych zabaw. Na przykład jeśli już stabilnie siedzą można je pociągać na sankach, o ile posiadają one odpowiednie podparcie. Warto jednak pamiętać, że maluch przewożony w sankach powinien być ubrany znacznie cieplej, niż osoby, które się poruszają, a także cieplej niż gdy jest przewożony w wózku, który zapewnia osłonę przed wiatrem i chłodem.

Pomysły na zabawy zimowe dla dzieci

Poza klasycznymi zabawami zimowymi, warto wprowadzić nieco urozmaiceń. Ciekawym pomysłem na mroźne dni jest wlanie razem z dziećmi pofarbowanej (farbkami lub barwnikami spożywczymi) wody do kolorowych baloników, a następnie wyniesienie ich na podwórko. Baloniki powinny być pozostawione w ustronnym miejscu przynajmniej na noc. Następnego dnia za pomocą nożyczek można rozciąć powierzchnię balona i podziwiać kolorowe lodowe kule, które pobudzą zmysły dzieci i dostarczą im ogromnej rozrywki.

Innym, mniej typowym pomysłem na zabawę na śniegu jest zbudowanie śniegowej latarni. W tym celu należy ulepić ze śniegu dużą liczbę niewielkich kulek. Następnie na podłożu umieszcza się źródło światła – to może być latarka, lampka kempingowa lub lampion na baterię. Takie źródło światła następnie okłada się śniegowymi kulkami na kształt piramidy. W pochmurny dzień albo późnym popołudniem gdy jest nieco ciemniej śniegowa latarnia dostarczy dzieciom niezwykłych wrażeń estetycznych.

Co jednak robić z dziećmi zimą, gdy pogoda naprawdę nie sprzyja spacerom? Na przykład, gdy temperatura spada poniżej -15oC, wieje silny wiatr lub pada stosunkowo częsty w Polsce deszcz. Wtedy warto zapewnić dzieciom rozrywkę w zamkniętych pomieszczeniach. Należy jednak pamiętać, że nawet przy bardzo niesprzyjającej pogodzie dzieciom należy często wietrzyć pomieszczenia, zapobiegać przegrzaniu i w miarę możliwości zapewnić choć krótkie wyjścia na świeże powietrze. Jednak zabawy dla dzieci w domu mogą być równie ciekawe.

Zabawy w pomieszczeniu

Wśród domowych zabaw zimowych dla dzieci warto dobrać takie, które tematyką będą związane z zimą. Świetnym pomysłem może okazać się wspólne budowanie szklanych kul. Do tego celu należy zgromadzić proste akcesoria: słoik, wodę destylowaną lub przegotowaną, glicerynę, brokat lub sztuczny śnieg, klej (najlepiej specjalny klej w „pistolecie”, obsługiwany przez osobą dorosłą), a także figurki, które zechcemy umieścić wewnątrz kuli. Figurki te należy przykleić od spodu do pokrywki słoika, a następnie sam słoik wypełnić wodą z kroplą gliceryny i brokatem. Całość należy zakręcić, a pokrywkę warto ładnie udekorować. Tak wykonane szklane kule dają dzieciom dużo satysfakcji i cieszą estetycznym wyglądem przez całą zimę.

Inną bardzo prostą, ale lubianą przez dzieci domową zabawą grupową są „zimowe kule”. Do jej przeprowadzenia potrzebnych jest kilka białych balonów (białych ze względu na to, że mają one imitować kule ze śniegu) oraz białe prześcieradło. W zabawie powinno uczestniczyć co najmniej czworo dzieci, które są już na tyle samodzielne by samodzielnie uchwycić róg prześcieradła i wykonywać proste polecenia. Zadanie polega na podrzucaniu balonów na prześcieradle, na turlaniu ich z jednej strony na drugą, na zrzucaniu ich z powierzchni prześcieradła – za każdym razem bez dotykania samych balonów. Dodatkowo osoba dorosła, która moderuje zabawę może zachęcać dzieci by raz potrząsały prześcieradłem mocno, a raz bardzo delikatnie; by raz podnosiły je bardzo wysoko, a innym razem – bardzo nisko.

Zabawy domowe

Zimą sprawdzą się również bardzo proste zabawy imitujące śnieżne warunki jakie panują na zewnątrz. Lubianym przez dzieci pomysłem jest darcie białych kartek papieru na malutkie kawałeczki przypominające płatki śniegu, a następnie nakładanie ich na dłoń i dmuchanie tak, by obsypać papierowym śniegiem kolegę, koleżankę lub opiekuna. Zabawa ta jest w przypadku maluszków dobrym pomysłem nie tylko dlatego, że dzieci lubią efekt osiągany dzięki dmuchaniu w kogoś śniegiem, ale również dlatego, że ćwiczy wydychanie powietrza z odpowiednią siłą i w odpowiednim kierunku.

Zimowe zabawy domowe sprawdzą się również u tych dzieci, które nie mogą wychodzić z domu ze względu na zimowe przeziębienie. Warto jednak pamiętać, że nic nie zastąpi maluchowi świeżego powietrza i jeśli tylko pogoda oraz zdrowie dziecka na to pozwalają, warto zabierać dziecko na podwórko i pozwolić mu jak najwięcej bawić się na śniegu.

Sprawdź także więcej pomysłów na zabawy z dziećmi, które zebraliśmy w innym artykule na naszym blogu.

Bibliografia

  1. Sochocka, L., & Gruszka, J. (2015). Wybrane metody profilaktyki niedoboru witaminy D u dzieci w wieku przedszkolnym podejmowane przez ich rodziców. Medycyna Środowiskowa-Environmental Medicine, 18(2), 26-31.
  2. Demel, M. (2008). Program zajęć pozalekcyjnych „W zdrowym ciele zdrowy duch”. Rybnik, 1-8.
  3. Golonka S., Surma H. (2017). Program profilaktyczny „Zdrowy i bezpieczny przedszkolak”. Strzeszów, 2-9.
NVC co to jest?

NVC – czym jest porozumienie bez przemocy?

NVC, czyli porozumienie bez przemocy lub inaczej empatyczna komunikacja, komunikacja konstruktywna lub język serca. Takie nazewnictwo wynika z tego, że osoby realizujące NVC starają się nawiązać ze sobą kontakt oparty na zrozumieniu i szacunku. Przewaga rozwojowa i intelektualna dorosłego opiekuna nad małym dzieckiem jest oczywista, jednakże nie oznacza ona, że dorosły powinien traktować ją jako powód do traktowania dziecka z góry i nie uważania go za równorzędnego partnera w rozmowie [1, 2, 3].

NVC: co to jest?

Porozumienie bez przemocy zakłada, że potrzeby osób, które komunikują się ze sobą, powinny zostać zaspokojone w pokojowy sposób. Dzięki temu kontakt z dzieckiem cechuje się wysoką jakością i sprzyja budowaniu więzi. Stosowanie NVC w komunikacji z maluchem jest proste, jednak wymaga pewnej praktyki i posiadania pewnych podstaw teoretycznych. Twórcza metody – Marshall Rosenberg założył, że aby poprawnie realizować konstruktywna komunikację należy posługiwać się metodą 4 kroków. Po pierwsze, należy odnieść się do faktów, do obserwacji związanych z danym wydarzeniem. Drugim krokiem jest dążenie do wyrażenia uczuć osób uczestniczących w komunikacji. Po trzecie, ważne jest wyrażenie swoich potrzeb. Czwartym, ostatnim krokiem stosowanym w porozumieniu bez przemocy jest formułowanie jasnej, konstruktywnej prośby [1, 2, 3].

Co więcej?

Bardzo istotnym aspektem stosowania NVC jest uwzględnienie potrzeb obu stron komunikacji. Warto podkreślić, że dziecko jest pełnoprawnym uczestnikiem komunikacji. Jednak to zadaniem dorosłego jest moderowanie rozmowy w taki sposób, by spełniała ona założenia porozumienia bez przemocy. Dzieci, praktykując z opiekunami stosowanie tej metody, same również się jej uczą. W wielu przypadkach rodzic lub opiekun nie reprezentuje ani odbiorcy, ani nadawcy komunikatu, ale raczej moderuje kontakt pomiędzy dziećmi.

NVC przykłady

Wyobraźmy sobie sytuację, w której dwoje dzieci przybiega do nas z płaczem i pretensjami. Są wyraźnie skonfliktowane, a jedno z nich (załóżmy, że będzie to dziewczynka) donosi, że kolega ścisnął ją mocno za rękę. Chłopiec z kolei zaprzecza temu. W takiej sytuacji rola opiekuna mogłaby sprowadzać się do sędziego. Tego, który rozsądza winę i wymierza sprawiedliwość i często w klasycznie rozumianym postępowaniu wychowawczym tak właśnie by się stało. Chłopiec najprawdopodobniej dostałby naganę za to, że „nie umie się ładnie bawić”, a dziewczynce poleconoby, żeby nie płakała z byle powodu. Dlaczego taka sytuacja jest całkowicie niewskazana? Po pierwsze, każde z dzieci czułoby się pokrzywdzone i niedostatecznie wysłuchane. Druga rzecz – potrzeby żadnego z dzieci nie zostałyby zaspokojone. Po trzecie zaś, konflikt pomiędzy rówieśnikami w zasadzie nie zostałby rozwiązany. Koledzy prawdopodobnie nie chcieliby się ze sobą zapewne bawić jeszcze przez dłuższy czas. Warto więc w takiej sytuacji zdecydować się na komunikację bez przemocy.

Na czym polega porozumienie bez przemocy?

Porozumienie bez przemocy zakłada natomiast, że pierwszym krokiem powinno być poproszenie obojga dzieci po kolei, by opisały same fakty – co się konkretnie wydarzyło, jak to wyglądało, w jaki sposób chłopiec chwycił za rękę dziewczynkę i w jakich okolicznościach. Po drugie, należy poprosić dzieci o to, by powiedziały, jak się czuły w tej sytuacji. Być może już na tym etapie okaże się, że kolega po prostu chciał się pobawić z rówieśniczką i złapał ją mocno za rękę, by pociągnąć w swoją stronę i by zaproponować zabawę. Jednak jako dziecko energiczne, włożył w to zbyt wiele siły, przez co sprawił koleżance ból i przykrość.

Jeżeli do powyższych ustaleń nie dojdzie na etapie drugim, prawdopodobnie dojdzie do nich podczas realizacji trzeciego kroku, czyli na etapie analizowania potrzeb. Być może potrzeby dziewczynki pozostawały w danym momencie w sprzeczności z potrzebami chłopca – chciała się pobawić swoją lalką lub dokończyć zamek z piasku. Te ustalenia są ważną składową dochodzenia dzieci do porozumienia. Na ostatnim kroku należy skupić się na konkretnych prośbach, które mogą sformułować dzieci lub opiekun może im w tym pomóc.

Warto podkreślić, że porozumienie bez przemocy nadaje się do komunikacji z dziećmi w zasadzie w każdym wieku. Nawet maluszki, które dopiero rozpoczynają swoją przygodę z werbalną komunikacją mogą być od najmłodszych lat uczone, by rozmawiać z dorosłymi i z rówieśnikami zgodnie z założeniami metody NVC [1, 2, 3].

Przykłady NVC – jakie są?

Jakie są konsekwencje stosowania porozumienia bez przemocy? Można wyróżnić co najmniej cztery różne korzyści, które związane są z wykorzystywaniem konstruktywnej komunikacji.

Świadome uczucia i potrzeby

Po pierwsze, dziecko nauczy się uświadamiać sobie swoje uczucia i potrzeby. Każde działanie, a szczególnie takie, które wykonywane jest przez małe dziecko dąży do zaspokojenia jakieś potrzeby. Na przykład, dziecko biega po pokoju i „rozrabia”, ponieważ chce zwrócić na siebie naszą uwagę. Zaspokaja w ten sposób potrzebę bliskości, bezpieczeństwa, bycia ważnym. Co więcej, również rodzic nauczy się lepiej rozumieć potrzeby i uczucia malucha jeżeli od początku będzie się z nim komunikował zgodnie z zasadami NVC [1, 2, 3].

Empatia

Po drugie, dzięki konstruktywnej komunikacji dziecko uczy się empatii. Maluch, który poznaje uczucia i potrzeby innych osób staje się ich bardziej świadomy i bardziej otwarty na ich realizowanie. Szczególnie istotne w tym zakresie jest unikanie osądzania czy krytykowania. Potrzeby istnieją i nic tego nie zmieni. Zmienić można jedynie sposób dążenia do ich zaspokajania [1, 2, 3].

Zrozumienie i szacunek

Po trzecie, dziecko komunikujące się zgodnie z zasadami porozumienia bez przemocy uczy się zrozumienia i szacunku. Co bardzo istotne, uczy się również, że i ono jest szanowane i rozumiane. Jeżeli rodzic nie wykorzystuje swojej przewagi by okazać wyższość, maluch pojmuje, że niezależnie od tego, że opiekunowie są starsi i o wielu sprawach wiedzą więcej, on jako rozmówca traktowany jest równorzędnie. Takie podejście sprzyja również późniejszej gotowości do współpracy ze strony dziecka [1, 2, 3].

Rozwiązywanie konfliktów

Po czwarte, odnosząc się do opisanego powyżej przykładu konfliktu pomiędzy kolegą a koleżanką należy podkreślić, że porozumienie bez przemocy pomaga konstruktywnie rozwiązywać konflikty. Zadaniem opiekuna nie musi być bowiem rozstrzygnięcie spory, znalezienie winnych i wyciągnięcie konsekwencji, ale nauczenie dzieci, że w odniesieniu do każdego konfliktu istnieje strategia postępowania, która nie krzywdzi żadnej ze stron [1, 2, 3].

Dowiedz się także, jak mówić do dziecka i jak przebiega adaptacja dziecka w żłobku z perspektywy malucha. Piszemy o tym na naszym blogu!

Bibliografia

  1. Rosenberg, M., & Chopra, D. (2015). Nonviolent Communication: A Language of Life: Life-Changing Tools for Healthy Relationships. PuddleDancer Press.
  2. Lee, C. A., Kessler, C. M., Varon, D., Martinowitz, U., Heim, M., ROSENBERG, M., & Molho, P. (1998). Nonviolent (empathic) communication for health care providers. Haemophilia, 4(4), 335-340.
  3.  Jedynak, A. (2009). Porozumienie bez przemocy. Uniwersytet Warszawski. Etyka, 42 23-46.
Jak nie zwracać się do dziecka?

Jakim głosem i tonem należy się zwracać do dziecka?

Rodzicielstwo potrafi wystawić na próbę cierpliwość nawet najspokojniejszej osoby. Każdy opiekun małego dziecka wie, że wychowanie to wspaniała, ale bardzo wyboista droga. Czasami rodzice zastanawiają się, czy ich komunikaty w ogóle docierają do dzieci, albo wręcz – dlaczego nie docierają. Okazuje się bowiem, że niezwykle ważne jest nie tylko to co mówimy, ale również jak mówimy. Niesamowicie liczy się nasz głos i ton, którego używamy.

Jak mówić do dziecka?

Choć każdy opiekun dziecka doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że maluch dopiero uczy się pewnych rzeczy (na przykład, komunikowania się z otoczeniem), niekiedy zdarza nam się zapominać, że dzieci naprawdę wielu kwestii nie są w stanie zrozumieć. Dlatego my, jako ich opiekunowie musimy zrobić wszystko żeby jak najlepiej objaśnić im świat oraz reguły, jakie nim rządzą. Ale jak mówić do dziecka? Jakim głosem i tonem trzeba się zwracać do malucha, żeby nasze słowa do niego docierały?

Po pierwsze – dostosuj się do wieku malucha

Po pierwsze, zarówno głos, jak i ton muszą być dostosowane do wieku malucha. Jeśli mówimy do niemowlęcia albo bardzo małego dziecka, możemy posługiwać się nieco innym głosem niż podczas rozmowy z innymi osobami. Zazwyczaj ludzie w sposób naturalny nieco podnoszą głos gdy komunikują się z maluszkiem. Ważne jednak jest, aby nie przesadzić. Wcale nie jest wskazane piszczenie, mlaskanie i zmiękczanie i stwarzanie słów, które nie istnieją (na przykład: „chces suchalka? Ti ti ti ti, słodziutki! Chces suchalka?”). Taki sposób komunikowania się z małym dzieckiem nie jest potrzebny. Maluch przecież cały czas słyszy, jak rozmawia się wokół niego i nie trzeba aż tak bardzo zmieniać swojego tonu [1, 2].

Po drugie – dostosuj głos i ton do sytuacji

Po drugie, głos i ton rozmowy z dzieckiem powinny być dostosowane do aktualnej sytuacji. Jeśli nie dzieje się nic nadzwyczajnego i opiekun po prostu rozmawia z maluszkiem, głos powinien być spokojny, a ton nie podniesiony. Warto używać poprawnych słów, ale składać krótsze, nieco prostsze zdania i proste komunikaty. Warto też powtarzać wcześniej wypowiedziane słowa, ale zastępować je synonimami. Na przykład: do małego dziecka nie warto zwracać się dokładnie tak jak do dorosłego (o ile ktoś z dorosłych tak mówi): „mój potomku, prosiłabym się teraz abyś dokonał wyboru żywieniowego, a mianowicie – jaki rodzaj przekąski chciałbyś teraz spożyć?”. Zamiast tego lepiej spokojnie powiedzieć: „chcesz jeść? Jesteś głodny? Mniam, mniam. Co wolisz? Jabłko, czy soczek? Jabłko, czy soczek?” [1, 3].

głos i ton

Jednocześnie, warto pamiętać, że małe dzieci lubią pewnego rodzaju przesadę, dlatego w sytuacjach śmiesznych, podczas wspólnej zabawy, wygłupów warto użyć nieco bardziej zaawansowanej moderacji głosu i okazać emocje. Najlepiej oczywiście te radosne. Warto poeksperymentować z wysokim i niskim tonem głosu udając mowę którejś z zabawek, albo dodać do wypowiedzi więcej ekspresji. Jednak w codziennych sytuacjach można powrócić do swojego zwykłego tonu.

Jak nie krzyczeć na dzieci?

Niestety, w czasie wychowywania dzieci zdarzają się również chwile trudne. Warto podzielić je na dwa typy. Pierwszy typ to takie sytuacje, w których dziecko nie przestrzega zasad, jakie ustaliliśmy. Na przykład, rysuje po ścianie, choć wyraźnie powiedzieliśmy mu, że nie wolno tego robić. W takiej sytuacji nasz ton głosu do dziecka powinien być stanowczy i zdecydowany. Dziecko nie weźmie na poważnie komunikatu, jeśli jego treść nie będzie spójna z tonem. Na przykład, jeśli rozbawi nas jego działanie i poprzez śmiech będziemy mu mówić, że jest nam bardzo przykro, że porysowało ścianę, maluch uzna to za świetny dowcip. Pomimo jednak stanowczości, którą należy zachować, pod żadnym pozorem nie wolno na dziecko krzyczeć. Krzyk ma tylko jedną zaletę, a mianowicie – daje ujście emocjom rodzica; poza tym ma same wady. Dziecko, na które się krzyczy nie będzie grzeczniejsze, czy bardziej posłuszne. Zamiast tego może stracić poczucie bezpieczeństwa i zaufanie do rodzica; może się go zwyczajnie bać [4].

Sytuacje niebezpieczne – jak reagować?

Istnieje jednak drugi rodzaj niepożądanej sytuacji, z którą rodzic może mieć do czynienia podczas opieki nad dzieckiem. A mianowicie, sytuacje zagrażające zdrowiu lub nawet życiu dziecka. Klasyczną sytuacją tego typu jest dziecko biegnące w stronę ulicy. W takiej chwili nie należy decydować się na półśrodki, ani wysyłać do malucha długich komunikatów („och synu, dlaczego znowu biegniesz na ulicę, skoro tyle razy mówiłam ci żebyś tak nie czynił?”). Jest to sytuacja skrajna i dlatego należy w niej wykorzystać skrajne środki, nawet takie jak krótki krzyk (na przykład: „stop!”).

Krótki, szybki, głośny komunikat powinien zwrócić uwagę malucha na tyle, że zatrzyma się w miejscu. Wtedy zadaniem rodzica jest jak najszybsze zadziałanie i zapewnienie mu bezpieczeństwa (podbiegnięcie, przytrzymanie malucha), a następnie – co bardzo ważne – przejście ponownie na spokojny, choć zdecydowany ton głosu. Nie wolno na dziecko krzyczeć w chwili, w której zagrożenie już minęło, ponieważ w naszych ramionach maluch powinien się czuć bezpieczny, a nie zagrożony. Z całą pewnością również nie zrozumie, że krzyczymy, bo baliśmy się o jego życie.

Jaki powinien być ton rozmowy z dzieckiem?

Podczas porozumiewania się ze swoim dzieckiem warto nie tylko dostosować do komunikatu odpowiedni ton głosu, ale również przestrzegać prostych zasad porozumienia bez przemocy, czyli tak zwanego NVC (nonviolent communication). Taki rodzaj komunikacji zakłada, że opiekun i dziecko są w stanie nawiązać ze sobą wartościową relację słowną, jeżeli skupią się na realizacji czterech kroków: po pierwsze, w rozmowie z dzieckiem należy skupić się na faktach i obserwacjach. Na tym etapie dziecko musi być aktywnym uczestnikiem rozmowy; nie może być tak, że tylko rodzic wypowiada się na temat tego, co zaobserwował (na przykład, podczas wspomnianego powyżej rysowania po ścianach rodzic nie może być jedyną osobą, która komentuje to, co się wydarzyło) [5].

Kolejny etap rozmowy

Na drugim etapie komunikacji powinno dojść do wyrażenia uczuć (jak rodzic i dziecko czują się w związku z tym, co się wydarzyło). Trzeci krok to odniesienie się do potrzeb. Każde działanie jest ich następstwem, dlatego warto z dzieckiem rozmawiać o potrzebach, ponieważ dzięki temu uczy się, jak można je zaspokajać jednocześnie nie przeciwdziałając potrzebom innych ludzi. Ostatnim etapem komunikacji powinno być wyrażenie prośby. Posługując się obranym powyżej przykładem, po zakończeniu poprzednich kroków rozmowy, rodzic powinien poprosić dziecko, aby więcej nie rysowało po ścianie. Podczas przebiegu tak prowadzonej rozmowy również ton i głos należy dostosować do komunikatu [5].

Wprowadzenie do życia powyższych prostych reguł na to, jak nie mówić do dziecka, ułatwi opiekunowi dziecka porozumiewanie się z nim oparte nie na krzyku, lecz na wzajemnym szacunku i zrozumieniu.

Bibliografia

  1. Cooper, R. P., & Aslin, R. N. (1994). Developmental Differences in Infant Attention to the Spectral Properties of Infant‐directed Speech. Child Development, 65(6), 1663-1677.
  2. Zangl, R., & Mills, D. L. (2007). Increased Brain Activity to Infant‐Directed Speech in 6‐and 13‐Month‐Old Infants. Infancy, 11(1), 31-62.
  3. Singh, L. (2008). Influences of high and low variability on infant word recognition. Cognition, 106(2), 833-870.
  4. Makiewicz-Asiedu D. (2017). O czym mówi ton głosu. Pozytywne Wychowanie, 3, 6: 1.
  5. Porozumienie bez Przemocy (2018). Nonviolent Communication. Strefa Porozumienia Bez Przemocy: http://strefapbp.pl/nvc
noworodek w ręczniku

Adaptacja jako przełomowy moment rozwojowy w życiu dziecka

Pierwszy dzień, pierwszy tydzień, pierwszy miesiąc. Nim każdy z rodziców się obejrzy, ich pociecha jest już w świecie kreatywności, zabawy i ciągłego rozwoju. Poznaje świat każdym swoim zmysłem, zdobywa nowe umiejętności, poznaje nowych przyjaciół – jednym słowem, rozpoczyna zupełnie nowy rozdział w swoim życiu. Nie ma znaczenia ile lat ma maluch – czy jest 6-miesięcznym niemowlęciem, czy 3-latkiem. Dla każdego z nich jest to zupełnie nowa sytuacja, z którą musi poradzić sobie tak naprawdę cała rodzina. Dlatego tak ważna jest dobra adaptacja.

Co bardzo często czują rodzice odprowadzając do żłobka swoje dziecko pierwszego dnia?

Ich uczucia można porównać do kalejdoskopu – są aż tak zróżnicowane. Adaptacja to okres gdzie strach, niepewność i niepokój przeplatają się z wątpliwościami co do słuszności wyboru. Rozterka, która pojawia się w sercach rodziców często przejmuje kontrolę nad pozostałymi emocjami, które powinny towarzyszyć temu ważnemu dniu w ich życiu. Wyrzuty sumienia i obawa o bezpieczeństwo dziecka to w wielu przypadkach emocje, które wręcz paraliżują mamę i tatę w momencie podejmowania decyzji o zaprowadzaniu dziecka do żłobka. Żadne z tych uczuć nie jest jednak bezpodstawne. Każdy kochający rodzic ma prawo ich doświadczać i nie powinien czuć się z tego powodu winny.

Czy jest jednak szansa na to, żeby było inaczej? Co innego mogą czuć rodzice odprowadzający do żłobka swoje dziecko pierwszego dnia?

Myśli rodziców nie muszą być zmącone niepokojem. Zastąpienie go zaufaniem i harmonią uczuć spowoduje, że dobrze poczują się nie tylko oni, ale i samo dziecko. Pierwsze dni w nowym miejscu mogą służyć temu, aby zbudować w sobie piramidę samych pozytywnych odczuć. Obserwacja pracy opiekunów, sposobów radzenia sobie w różnych sytuacjach, zachowań dziecka i jego naturalnego procesu przystosowywania się do nowego środowiska pozwolą swobodniej wejść w nowy rozdział życia. Ponadto, świadomość wpływu przebiegu procesu adaptacji na późniejsze kontakty społeczne dziecka będzie tutaj ogromnie ważna. Psychologowie podkreślają, że utrwalają się one na początkowym etapie rozwoju i oddziałują na dalsze funkcjonowanie w świecie. Konieczne jest pamiętanie też o tym, że prawidłowo zorganizowany i kierowany proces adaptacji staje się pozytywnym stymulatorem zmian rozwojowych malucha.

Adaptacja – o czym powinni pamiętać rodzice w trakcie trwania tego procesu?

Bardzo ważną kwestią jest budowanie pozytywnego obrazu miejsca, do którego dziecko będzie uczęszczało. Wspólna radość i życzliwe stwierdzenia ze strony rodziców mają ogromne, jeśli nie najważniejsze, znaczenie. Dziecko, widząc że miejsce, do którego się udaje, kojarzy się każdemu członkowi rodziny z czymś pozytywnym, buduje również jego dobry obraz w swojej głowie. Inną, niezwykle ważną kwestią jest oswojenie się z nową sytuacją. Zarówno dziecko, jak i rodzice uczą się nowego harmonogramu dnia. Kształtują nowe przyzwyczajenia i poznają to, z czym dotąd nie mieli styczności. Poznają się nawzajem jeszcze raz – tym razem w nowych okolicznościach.

Podsumowanie – adaptacja dziecka to pozwolenie na odkrywanie świata

Rozłąka czasem nie jest łatwa, ale z drugiej strony zaufanie, którym rodzice mogą obdarzyć opiekunów staje się tu fundamentem. Ponadto, z tyłu głowy mamy i taty powinna znaleźć się myśl, że to wszystko dzieje się dla dobra i pozytywnego rozwoju dziecka. Jednak adaptacja powinna przebiegać w sposób dostosowany do dziecka i jego opiekunów. Pozwolenie mu na odkrywanie świata to tak naprawdę otwarcie przed nim drzwi do najpiękniejszej przygody, zwanej życiem.

Cztery noworodki bawiące się kockami

Żłobek, niania czy babcia? – Kto powinien zajmować się dzieckiem po powrocie rodziców do pracy?

Pierwsze miesiące życia dziecka to dla rodziców jeden z najpiękniejszych okresów ich egzystencji. Jest to czas budowania intymnej więzi, poznawania nowych emocji, uczenia się nowych rzeczy o sobie samym i o tej małej istotce, która pojawia się w domu. Zmęczenie, niewyspanie czy inne, niekomfortowe odczucia tracą na znaczeniu w obliczu pierwszego uśmiechu i wzroku skupionego na twarzy rodziców. Liczy się każda chwila spędzona razem i wzajemne doświadczanie codziennej radości. Jednak nadchodzi moment w którym trzeba pomyśleć pod czyją opieką pozostawić malucha. Żłobek, niania a może babcia?

O ile kilkanaście czy kilkadziesiąt lat temu kobiety częściej poświęcały swoją pracę zawodową na rzecz wychowywania dzieci i opiekowania się domem, tak teraz styl życia zmienił się diametralnie. Po okresie urlopu macierzyńskiego świeżo upieczone mamy najczęściej chcą wracać do swoich miejsc pracy lub szukają nowego zatrudnienia. Cała rodzina staje wówczas przed trudnym wyborem dotyczącym tego, pod czyją opieką powinno znaleźć się dziecko. Babci, opiekunki czy żłobka? Ten wybór nie jest łatwy i należy rozważyć wiele czynników, które będą miały wpływ na dalsze funkcjonowanie dziecka. Mamy powinny też pamiętać o tym, że dziecko jest szczęśliwe wtedy, gdy ona jest zadowolona z siebie i realizuje swoje zamierzenia.

Dziecko pod opieką babci

Babcia jest dla wnuków jedną z najukochańszych osób na świecie. Potrafi rozpieszczać jak nikt inny i ulegać namowom maluchów czy starszaków. To z nią wiążą się piękne wspomnienia z dzieciństwa, które zostają na zawsze. Babciom trudno jednak zachować obiektywizm, jeśli chodzi o opiekę nad dzieckiem i jego wychowanie. Ich zachowanie jest ukierunkowane przede wszystkim bezgraniczną miłością, która umie przymykać oko na wiele spraw.

Bywa też często tak, że babcie są nadopiekuńcze i trudno temu zaprzeczyć. Kochają swoje wnuki nad życie i czasami trudno jest im zaakceptować to, że rodzice mają inną strategię wychowawczą niż ta, która sprawdzała się dziesiątki lat temu. Nadopiekuńczość potrafi być prawdziwą zmorą nie tylko dla młodych mam i ojców. To również nic dobrego dla samego dziecka. Rozpierająca energia, chęć poznawania świata i konieczność jego pełnego eksplorowania bywają tłumione już w zarodku. Babciom zdarza się bowiem wyręczać wnuki niemalże w każdej sytuacji, a tak nie powinno się dziać. To dziecko musi samo sobą doświadczać nowych rzeczy – po to, żeby móc w pełni uczestniczyć w każdej sferze życia.

A może niania, a nie żłobek?

Drugą opcją przy wyborze opieki nad dzieckiem jest niania. W tym przypadku należy pamiętać, żeby nie była to przypadkowa osoba. Jej wybór powinien być poprzedzony długą rozmową, poruszającą najważniejsze dla rodziców kwestie oraz obserwacją jej pracy. Warto współpracować z nianiami, które posiadają specjalistyczne wykształcenie oraz mają doświadczenie w swoim zawodzie. Przydatne będą tutaj na pewno pozytywne referencje od innych rodziców czy opinie znajomych. Niania przejmuje zazwyczaj opiekę nad dzieckiem w momencie, gdy rodzice wychodzą do pracy.

Przez kilka godzin dziennie jest osobą, której zadanie skupia się na opiece i zaspokajaniu podstawowych potrzeb malucha oraz dbaniu o jego prawidłowy rozwój. Pytanie tylko – czy to wystarczy? Nawet najlepsza niania nie zastąpi dziecku kontaktów z rówieśnikami. Nie będzie bawiła się w taki sam sposób jak robią to, nie tylko równi wzrostem, ale i poziomem rozwoju, koledzy i koleżanki. Pod opieką niani dziecko niekoniecznie dowie się na czym polega naturalna rywalizacja i budowanie więzi społecznych z rówieśnikami.

żłobek czy niania

Opcja trzecia – żłobek

Trzecią drogą opieki nad dzieckiem jest żłobek. Jest to miejsce, w którym dziecko ma okazję spędzać czas z rówieśnikami, ale też dziećmi młodszymi i starszymi. W dobrej placówce przebywa po opieką wykształconych pedagogów i opiekunów. Zespoły, które buduje się w żłobkach nigdy nie są przypadkowe. Dobór opiekunów odbywa się na podstawie restrykcyjnych kryteriów, dzięki którym rodzice mogą być spokojni, że ich dzieci przebywają w dobrym dla nich środowisku. Owszem, nie zawsze i nie wszystkie zachowania są bezbłędne, ale opiekunowie, stanowiący zgrany zespół wzajemnie się obserwują i weryfikują swoją pracę. Dzięki takiej wzajemnej ewaluacji, mogą jeszcze lepiej wykonywać swoją misję, jaką jest nie tylko opieka nad dziećmi, ale również kształtowanie nowych umiejętności i włączanie ich w życie społeczne.

Bardzo często w żłobkach, oprócz podstawowej kadry opiekuńczej, jest również dostęp do psychologów, pedagogów czy logopedów. Może nie na co dzień, ale kilka dni w tygodniu obserwują dzieci, identyfikują ewentualne problemy czy wykluczają niepokojące sygnały. Ich praca polega na wspomaganiu prawidłowego rozwoju dziecka we wszystkich możliwych strefach. Odpowiednio dobrana kadra pedagogiczna i dodatkowa to klucz do sukcesu funkcjonowania dobrego żłobka.

W takim miejscu dziecko będzie czuło się bezpiecznie i komfortowo. Rodzice z kolei, nawet po trudnym dla nich czasie adaptacji, poczują zaufanie i łatwiej będzie im się pozbyć wszystkich negatywnych emocji, które mogą pojawić się w sytuacji rozłąki z dzieckiem.

Jak długo trwa adaptacja dziecka w żłobku?

Adaptacja w żłobku z perspektywy dziecka

Adaptacja w żłobku to proces, który można rozpatrywać z dwóch perspektyw. Z jednej strony stoi zatroskany rodzic [link do poprzedniego artykułu], z drugiej dziecko, które wkracza w zupełnie nowy dla siebie świat. Jest to świat, z którym do tej pory nie miało do czynienia. Jest w nim tak wiele nowego, nieznanego i fascynującego. Patrząc na swoją nową sytuację dziecko może odczuwać wiele emocji, których do tej pory nie doświadczało. Nie do końca jest jeszcze z nimi obeznane, jego reakcje nie są jeszcze usystematyzowane. Uczucia zaś nie dają się wyraźnie podzielić na pozytywne i negatywne. W momencie pójścia do żłobka dziecko wchodzi w zupełnie nowy okres swojego rozwoju – staje się czynnym uczestnikiem życia społecznego.

Jak wygląda adaptacja w żłobka oczami dziecka?

Z punktu widzenia tego małego człowieka, adaptacja może przebiegać dwutorowo – być okupiona płaczem i żalem albo całkowitą akceptacją nowej sytuacji. Bez wątpienia, w obu przypadkach, kluczową rolę odgrywają zachowania rodziców. Zarówno te w domu, jak i w samej placówce. Rodzice powinni dążyć do tego, żeby proces adaptacji do żłobka był dla dziecka czasem zmian, w które wchodzi przygotowane i z otwartym umysłem.

Oczywiście wiele zależy też od poziomu emocjonalnego dziecka, w którym znajduje się ono w momencie pójścia do żłobka. Inaczej wygląda to u malucha, który skończył pierwszy rok życia, a inaczej u dwu- czy trzylatka. W pierwszym przypadku dziecko, mimo że jest młodsze, łatwiej przechodzi proces rozłąki z rodzicami. Chętnie podejmuje interakcję z rówieśnikami i ekscytuje się tym. Mając dwa lata i więcej jest już bardziej świadome samego siebie i swojego otoczenia. Może odczuwać większy niepokój w obecności obcych osób, pewniej czuje się będąc koło mamy czy taty. Poznanie nowych towarzyszy zabaw i współpraca z nimi mogą być wydłużone w czasie.

Jak wygląda adaptacja w żłobku?

Adaptacja w żłobku – jak się przygotować?

Wielokrotnie powtarzającą się sytuacją w żłobku jest płacz, krzyk i niechęć pozostania dziecka w tym miejscu. Najgorszym, co może się w takim przypadku stać, jest odzwierciedlenie tych uczuć przez rodzica, który odprowadza dziecko. Widząc podobną reakcję u rodzica, nie ma szansy na to, żeby rozstać się z maluchem na bez smutku. Zdarzają się sytuacje, w których dziecko płacze, ale gdy tylko zobaczy swoich rówieśników przygnębienie i żal mijają. Łzy, bunt i sprzeciw, które się pojawiają mogą mieć na celu wymuszenie czegoś od rodziców. W obliczu „nieszczęścia” dziecka są oni bardziej podatni na jego „manipulację”. W skrajnych przypadkach może zdarzyć się tak, że rzeczywiście dziecko nie jest przygotowane emocjonalnie do tak dużej zmiany w swoim życiu. Wówczas rodzice powinni otrzymać stosowną informację od opiekunów ze żłobka i pomyśleć nad innym rozwiązaniem, które nie będzie nadwyrężało tak poważnie emocji ich dziecka.

Dziecko, które jest przygotowywane do nowej sytuacji przez rodziców, łagodniej wejdzie w proces adaptacji w żłobku. Bardzo często mają miejsce sytuacje, w których dzieci niemalże nie zauważają zniknięcia rodziców. Przychodząc do żłobka i mając w głowie to, że spotkają tutaj swoich rówieśników i kompanów do zabawy, całkowicie poddają się rytmowi dnia. Bywa że tęsknią za rodzicami i dają to po sobie poznać, ale te uczucia nie są dominujące. Potrafią świetnie zająć się zabawą czy zajęciami edukacyjnymi i praktycznie nie zauważają, kiedy mija czas pobytu i nadchodzi moment ponownego spotkania z rodzicami. Moment, w którym wszystkie troski znikają.

Podsumowanie

A więc jak wygląda adaptacja w żłobku z perspektywy malucha? Dzieci niewątpliwie odczuwają zmiany inaczej niż osoby dorosłe. Bywają podenerwowane, niepewne tego co może się przydarzyć, mogą czuć się zagubione. Rodzice powinni zatem zwracać baczną uwagę na niepokojące sygnały, a przede wszystkim skupiać się na budowaniu pozytywnych emocji. Warto też wiedzieć, jak mówić do dziecka, tak by wywołać w nim spokój w tak stresujących sytuacjach.